Pleśniawki – jak je leczyć?
Kiedy zauważyłam u mojego synka na języku biały nalot początkowo myślałam, że to z mleka, jednak widząc że on nie znika a maluch jest rozdrażniony troszkę się zmartwiłam. Dla wewnętrznego spokoju umówiłam wizytę u lekarza i jak to ja zaczęłam też szperać trochę w internecie. Wyszukałam, że taki nieznikający nalot to pleśniawki, czyli nic innego jak infekcja jamy ustnej spowodowana zakażeniem grzybiczym.
Hmm… no i moje rozmyślania skąd mój bobas mógł złapać tą infekcję. Oczywiście sposobów jest dużo od obniżonej odporności, po leczenie antybiotykami czy nieprzestrzeganie higieny. U nas najprawdopodobniej przyczyną była obniżona odporność po leczeniu antybiotykami, które maluch dostawał zaraz po urodzeniu, niestety spędziliśmy wtedy prawie dwa tygodnie w szpitalu.
Diagnoza lekarza była oczywiście taka sama: pleśniawka. Skończyło się na przepisaniu leku o nazwie Nystatyna. Zgodnie z zaleceniem pani dr konsekwentnie nakładałam na język mojego synka wspomniany lek, niestety nic nie pomagało, a nalot w buzi nie zmniejszał się. Napisałam nakładałam lek, bo nie mieliśmy z mężem pojęcia o tym, że powinniśmy pędzlować język. Na początku więc wyciskaliśmy kilka kropel na język, co mijało się z celem bo maluch połykał lek i zamiast leczyć język, lek lądował w żołądku. Podczas przypadkowej wizyty w aptece, miła farmaceutka poinformowała mojego męża, że lek powinniśmy stosować w inny sposób. Kupując lek należy zaopatrzyć się również w małe gaziki.
Pędzlowanie czyli co?
Może to wydawać się oczywiste, ale dla nas nie było to takie naturalne. Bierzemy gazik, owijamy nim palca, na to nakładamy lek i smarujemy tym język czy inne zakażone miejsce. Najpewniej dziecko wpadnie w płacz i nie ma w tym nic dziwnego – nikt nie byłby zadowolony kiedy gmera się mu paluchem w ustach. Najlepiej tu wykorzystać trochę tatę, żeby trzymał malca. W optymistycznej wersji (u nas tak było ???? ) dziecko może zacząć ssać naszego palca, co jest wręcz wskazane bo wtedy lek nam się ładnie rozprowadza po całej budzi i częściowo trafia też do przewodu pokarmowego co jest też ważne, żeby zakażenie grzybem nie przeszło nam dalej.
Mimo, że później już prawidłowo podawaliśmy lek, pleśniawka cały czas gościła na języku naszego dziecka.
Kolega męża, którego tata jest lekarzem polecił nam inny lek Aphtin jako skuteczniejszy lek od Nystatyny. Aphtin można dostać w aptece bez recepty. Wydawało nam się że jest trochę lepiej bo Mały nie był już taki rozdrażniony, ale nalot na języku nie znikał.
Udaliśmy się ponownie do lekarza, i tu został nam przepisany kolejny lek Daktarin-oral no i nareszcie, lek który zaczął działać. Nie wiem czemu przy informacji o tym leku jest zaznaczone, że jest on przeznaczony dla dzieci powyżej 6 miesiąca życia, nasz maluch miał dwa miesiące kiedy miał pleśniawkę i lekarz nam go przepisał, co ważniejsze zadziałał bez żadnych skutków ubocznych.
Higiena przede wszystkim!
Dodam, że oczywiście w trakcie trwania pleśniawki z jeszcze większą uwagą dbałam o higienę. Każda zabawka która lądowała w rączkach mojego dziecka była nie tylko umyta, ale wręcz wyparzona. Dodatkowo przed każdym karmieniem przecierałam pierś zwilżoną pieluchą. Ważne jest również to, że my mamy karmiące piersią możemy się od malucha zarazić pleśniawką i wtedy nasze sutki niestety będą nas piekły i bolały. Dlatego ja również swoje brodawki smarowałam lekiem który podawałam małemu. Można również zastosować kapturki ochronne.
Nie ukrywam, że dość długo borykaliśmy się z tym problemem, jednak w końcu na szczęście minął i na razie nie powrócił. W przypadku pleśniawek warto pamiętać o tym, że są zakażeniem grzybiczym i mogą powracać.
A wiecie w jaki sposób kiedyś radzono sobie z pleśniawkami?
Brało się pieluchę nasączoną moczem dziecka i pocierało nią zakażone miejsce (najczęściej język, chociaż pleśniawki mogą też pojawić się na podniebieniu czy wewnętrznej stronie policzków). Podobno działało, jednak ja nie odważyłam się spróbować ????